Jedna posłanka pokazuje się na basenie z ministrem, a druga skarży, że została pominięta. To, co brzmi jak plotkarski skandalik, to najprawdziwsza polityka po lubelsku. Taki wyścig po zasługi rozegrał się w poniedziałek na budowie basenu za 100 milionów złotych.
Robotnicy na budowie "zespołu krytych pływalni” mieli pracować jakby nigdy nic, co łatwe nie było, bo po godz. 13 zaroiło się tu od urzędników, dziennikarzy, kamer i mikrofonów. A to dlatego, że przyjechał minister.
Odwiedziny zapowiadano już w piątek, gdy Urząd Miasta rozesłał mediom zaproszenie na "wizytę gospodarską”. Dołączył też listę gości: minister sportu Andrzej Biernat, posłanka Magdalena Gąsior-Marek, prezydent miasta i wojewoda.
Zjawili się wszyscy. Najkrótszą drogą poszli od bramy do olimpijskiego basenu, gdzie czekał na nich podest z dziurkowanej blachy. Na buty (szpilki) pani poseł uwagę zwrócił i wojewoda, i wszyscy dziennikarze, którzy liczyli na nowiny. Co usłyszeli?
Minister na podeście wysłuchał, co powstaje za ścianą, a co za oknem. Pani poseł opowiadała, jak walczyła o ministerialną dotację, że lubi brać się za rzeczy niemożliwe i że dziękuje ministrowi. Ten zaś zapewniał, że prawie pewna jest dotacja do stadionu lekkoatletycznego.
– Żeby nabrał takiego blasku, jak nowy obiekt Motoru Lublin – podkreślał, choć Motor żadnego obiektu nie ma.
"Wizyta gospodarska” długo nie trwała. Zwiedzania nie było, tylko droga do bramy.
W redakcjach dziennikarze zastali mail z oświadczeniem posłanki PO, Joanny Muchy, byłej minister sportu. Mucha przypomina, że to jej poprzednik dał na basen 30 mln zł dotacji i że ona dołożyła jeszcze połowę tej kwoty. – Była to moja decyzja jako urzędującego ministra – podkreśla Mucha.
Posłanka dodaje, że jej zasługi są celowo pomijane, o czym świadczyć ma to, że nie zaproszono jej na budowę. Podobnie napisała później na Facebooku. – Na dzisiejszej konferencji prasowej Magda Gąsior-Marek i Minister Biernat wzajemnie dziękują sobie za tę inwestycję. Ja oczywiście nie zostałam zaproszona. Rozumiecie coś z tego???
I jeśli komuś coś to przypomina, to może mieć rację. Cztery lata temu, też przed wyborami, obie panie też wydzierały sobie basenowy sukces. Mucha, jako szeregowa posłanka, wysłała komunikat, że wiceminister przyznał dotację. Kilka dni później Gąsior-Marek zaprosiła media na konferencję ministra w związku z jego decyzją o dotacji. Przypomniała, że to ona pytała o pieniądze już w 2009 r. Daty i miejsca konferencji nie podała, resort zaprzeczył, jakoby dotacja była pewna, a Gąsior-Marek konferencję odwołała.